Postawa to podstawa — czy naprawdę tak jest? Zastanówmy się nad tym. Większość swojego czasu spędzamy w różnych pozycjach-stojącej, siedzącej, czasem w ruchu — np. w chodzie. Wiele z nas ma pracę, która wymaga przybrania określonej pozycji — zwykle siedzącej. Skupieni na zadaniach do wykonania, nie zastanawiamy się, jak ustawione są nasze plecy czy głowa — a jest to ważne, bo w ten sposób ciało jest ustawione przez większą część dnia. Nic dziwnego, że napięcia powstałe w tym czasie towarzyszą nam przez resztę dnia, tygodnia, a czasem nawet życia. Ludzkie ciało jest jednak stworzone do ruchu i niska świadomość własnego ciała w połączeniu z długotrwałą prawie nieruchomą pozycją prowadzą do niekorzystnych zmian w ciele objawiających się bólem.
Czy to oznacza, że wszyscy pracownicy biur i sklepów są skazani na ból do końca życia lub konieczność przekwalifikowania się? Absolutnie nie! To jaką pozycję przybiera nasze ciało podczas pracy można, przynajmniej w pewnym stopniu, zoptymalizować i dopasować do potrzeb pacjenta.
Postawa, czyli nasza „domyślna” pozycja ciała, zależy przede wszystkim od dwóch, współpracujących ze sobą, układów — układu nerwowego i mięśniowo-szkieletowego. Układ nerwowy steruje napięciem naszych mięśni, odruchami i preferowanymi wzorcami ruchu — tymi, które zna najlepiej. Z kolei układ mięśniowy odpowiada na jego polecenia — napinając i rozluźniając mięśnie w granicach swoich możliwości i w zależności od sygnałów odbieranych przez układ nerwowy — m.in. bólu, sztywności czy zwykłemu zmęczeniu tkanek na skutek długiego utrzymywania tych samych pozycji.
Chociaż postawa wydaje nam się czymś bardzo naturalnym i stałym mamy duże możliwości plastyczności układu nerwowego, a także wzrostu siły i wytrzymałości mięśni.
Tymi dwoma aspektami zajmuje się właśnie fizjoterapia — pomaga ona nie tylko znaleźć optymalny wzorzec dla każdego ciała — bo każdy z nas jest inny i ma inne potrzeby — ale również „zaprogramować” ciało, aby ta optymalna postawa była jak najbardziej naturalna.
Wymaga to oczywiście odpowiedniego przygotowania mięśni — rozluźnienia tych nadmiernie napiętych i przywrócenia im prawidłowej długości, jeśli są skrócone. Dopiero kiedy osiągniemy prawidłową mobilność, możemy wziąć się za wzmacnianie osłabionych tkanek. Potem „szkolimy” układ nerwowy — przypominamy mu, które mięśnie powinny się aktywować, i w jakiej kolejności, aby uniknąć bólu i zmęczenia tkanek.